Krynica 21.06.2020
Krynica 21.06.2020.
Przez tego paskudnego wirusa nasz piękny roczny plan imprez został poważnie zakłócony. Planowaliśmy wyjazd do Krynicy na dwa dni w maju, ale nie było to możliwe, więc żeby zrealizować choć trochę z tej propozycji, wybraliśmy się do Krynicy o miesiąc później, na jeden dzień. I było by wszystko pięknie, gdyby nie pogoda.
Do Słotwin, gdzie zaplanowany był pierwszy punkt programu dojechaliśmy w pochmurny czas. Tu większość uczestników wyjazdu wysiadła, żeby wejść ścieżką w koronach drzew na wieżę widokową. Całość jest dość świeżą atrakcją, otwartą zaledwie rok temu. Korzystając z wyciągu kanapowego wyjechaliśmy na grzbiet, gdzie z pni robinii akacjowej zbudowano prawie pięćdziesięciometrowej wysokości wieżę widokową, na którą wchodzi się po ponad kilometrowej długości pochylnią. Cała konstrukcja wywiera wielkie wrażenie. Warto się tam wybrać, choć na pewno lepiej przy dobrej widoczności. My takiej nie mieliśmy.
Pozostali przejechali do Czarnego Potoku i wyjechali na Jaworzynę Krynicką i też tam nie mieli okazji do podziwiania widoków.
Po zejściu z wieży prawie wszyscy zjechali w dół i poszli do centrum Krynicy. Ja wybrałem się tam po górach. Przez Przełęcz Krzyżową doszedłem do góry Krzyżowej i tu skorzystałem z możliwości ukrycia się przed deszczem (akurat nadciągnął) pod dachem górnej stacji nieczynnego po sezonie narciarskim wyciągu kanapowego. Na szerokiej kanapie wygodnie przeczekałem, aż przestanie padać. Potem spokojnie zszedłem do centrum zatrzymując się tylko na chwilę, żeby zebrać pierwsze w tym roku poziomki.
W Krynicy powitało nas wszystkich pogodne niebo. Korzystając z wolnego czasu odwiedziłem Muzeum Nikifora (dość dawno tam nie byłem), potem pospacerowałem po deptaku i wreszcie usiadłem przed pijalnią główną gdzie prezentował swój kunszt saksofonista. Trochę wspomagany elektroniką grał popularne przeboje i liczni spacerowicze przystawali, żeby go posłuchać i coś mu wrzucić do futerału na instrument.
O umówionej porze uczestnicy naszej wycieczki podnieśli się z ławeczek (prawie wszyscy przez pewien czas już tu siedzieli wystawiając twarze do Słońca) i ruszyli do autokaru.
To była całkiem przyjemna, mimo początkowej niepogody, wycieczka.
KP.